Zakopane jest magiczne! W okresie pełnego lata to miejsce zdecydowanie czaruje. Przy czystym niebie Tatry zabierają dech w piersiach, a gdy widzi się je całkiem blisko siebie to uczucie jest potęgowane;)
Kilka dni minęło bardzo szybko. Jednak miło jest wyskoczyć gdzieś na krótki okres, oderwać się od codzienności. Powrócimy tam na pewno :)
Kilka pstryków, które udało mi się wykonać:)
Kilka dni minęło bardzo szybko. Jednak miło jest wyskoczyć gdzieś na krótki okres, oderwać się od codzienności. Powrócimy tam na pewno :)
Kilka pstryków, które udało mi się wykonać:)
no i myyy :)
Czy Zakopane też tak na Was działa?? :D
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Na dziś przygotowałam denko z dwóch miesięcy. Wolę co 2 miesiące publikować taki post, z prostego względu: co miesiąc nie zużywam aż tak imponującej ilości kosmetyków :) Przejdźmy do meritum
Ta buteleczka Lactacydu (1) była moją pierwszą z tej firmy (wersja odświeżająca). Całkiem przyjemnie się go używało, jednak nie widzę za bardzo różnicy między tym a tańszym odpowiednikiem płynu do higieny intymnej z Biedronki. Pianka ISANA hair (2) zawsze towarzyszy mi kiedy chcę loki na głowie. Utrwala całkiem nieźle, zważając że moje kłaczki to proste druty;). Odżywka ULTRA DOUX z Garniera (3) wersja z olejkiem arganowym gości dość często na mojej półce, jednak na razie dam odpocząć włosom od niej, na rzecz jej siostry z masłem Karite - bardzo mnie kusi i w końcu muszę ją wypróbować:). O szamponie Dermedic (4) wiele dobrego napisałam w tej recenzji, warto do niej zajrzeć. Każdy wrażliwiec powinien wypróbować ten szampon! Colossal od Maybelline (5) niegdyś moja miłość, zużywana namiętnie, w końcu zasechł. Ale wspominam go bardzo dobrze, i na pewno do niego wrócę! Szampon Natei (6) można by rzec, że to moja mała zmorka! Zużywałam go bardzo długo, butla 500ml pokonała mnie. Serio. Szampon nie zrobił mi żadnego kuku, jednak nie polubiłam się z nim na dłuższą metę. (RECENZJA) Zdecydowanie wolę szampony w mniejszych pojemnościach, bym nie zdążyła się znudzić. Na pewno wiecie o czym mówię:)) 2000 calorie, Max Factor (7) uwielbiam! Mimo koloru navy który wzięłam przez omyłkę przypadł mi bardzo do gustu. W recenzji wiele dobrego o nim. Dla ciekawskich, w tych makijażach go używałam:)
Ostatnio zrobiłam mały remanent w moim zbiorze i wyrzuciłam zaschnięte okazy:D:) Golden Rose (1) miał piękny beżowy kolor, jednak zasechł na Amen. Ten z serii Paris (2) był typowym różem, a miniaturowe buteleczki Selene (3) kupowałam namiętnie jeszcze w gimnazjum (!) :D Biały lakier do zdobień (4) nie wspominam zbyt mile, szybko zasechł i ciągnął się.
Trochę poleciało również z kolorówki. Puder Synergen (1) zużywany niegdyś namiętnie trochę mnie zmęczył, i porzuciłam go na rzecz sypkiego z Marizy. Mój pierwszy cień w kremie (2) z Golden Rose, zużyty do połowy, dawał efekt pięknej, złotej tafli (jak to się komponowało z brązowymi cieniami!) Jednak jego okres przydatności minął i ląduje w koszu. Dwustronna kredka od Chińczyka (3) kupiona kiedy trwała u mnie mania na makijaż rodem z Anime. Kredka sama w sobie była tragiczna:D Tusz do rzęs, chyba Rimmel (4) nie wspominam dobrze - sklejał rzęsy i szybko wysechł. Do kosza poleciał też niezrozumiany przeze mnie kosmetyk flamaster do ciała, świecący w UV (5) z Diora. Faktycznie świecił, jednak u mnie w ogóle nie znalazł zastosowania... No i w końcu wysechł. Eyeliner Wibo (6) ulubieniec! W końcu musi się pojawić o nim osobna notka! Następna rzecz, to jeden z moich pierwszych pędzli, ten miał być do różu (7) jednak tak drapał i gubił włosie że postanowiłam mu pomóc i wyrzucić go w całości;;) Cienie z Avonu (8) szału na oku nie robią, jednak jakoś dotrwałam do ich denka. Raczej już do nich nie powrócę.
Żel pod prysznic Fa (1) skradł moje serce niezłym nawilżeniem no i zapachem! W tym względzie nie ustępował mu dezodorant (2) w tej samej linii zapachowej. Szampon jajeczny od Joanny (3) opisany w tej recenzji. Następnie mój ulubieniec, płyn micelarny (4) Be Beauty - ochy na jego temat wylałam tutaj. Kulka Oriflame (5) w linii zapachowej 'enigma' okazała się klapą. Nic a nic nie chroni, a tego nie mogę jej wybaczyć:( Posiadam perfumy do kompletu które aktualnie czekają na zimniejsze dni - zapach jest bardzo ciężki, i typowo zimowy.
Ze zmywaczem Be Beauty (1) niestety nie polubiliśmy się. Zużyłam go, przytykając swój nos ;) Natomiast buteleczka będzie na pewno eksploatowana przez zmywacz z Isany (2) do którego zawsze wracam z podkulonym ogonem! Mój mistrz nad mistrzami. Następnie kolejna butelka płynu micelarnego, który jak widać schodzi u mnie jak woda ;) Żele pod prysznic od Isany (4) bardzo lubię, ten również przyjemnie mi się używało. No i ta niska cena - na promocji można je dorwać za 2,99pln! Kolejny dezodorant Fa (5) NutriSkin zużywany hurtowo, jednak teraz robię sobie od niego przerwę - zapach mi się znudził. Na samym końcu warto wspomnieć o serum Perfecty (6) extra slim - lubię efekt specyfików z tej linii - wyczuwalne napięcie skóry, fajne nawilżenie no i chłodzenie!:)
Piszcie z czym miałyście do czynienia - co jest u was HITEM a co KITEM :)
POZDRAWIAM :)))