W końcu zabrałam się za dość wyczekiwany wpis o pędzlach. Zwlekałam długo, no bo właściwie do grudnia ubiegłego roku nie miałam ich "aż" tak bardzo dużo. Dość konkretny zastrzyk w mojej kolekcji nadszedł gdy mój chłopak kupił mi na urodziny świąteczny zestaw pędzli Glam Brush. Dziś skupię się po prostu na opisaniu całego mojego zbioru, aniżeli na recenzji ;) Chciałabym za jakiś czas napisać osobny post co sądzę na temat pędzli od Hani.
Czy mam ich za dużo? Pewnie dla niektórych tak. Ale od momentu, gdy dołączyłam do blogosfery (a to było w 2012 roku!) zaczęłam sukcesywnie zbierać swoją kolekcję. A wiecie jak to jest, co chwile pojawia się coś nowego, co kusi... Czy któraś z Was też tak ma? :P
W tym miejscu chciałabym przypomnieć mój wpis na temat czy warto inwestować w pędzle Hakuro. Kto jest ciekawy zapraszam do lektury!
PĘDZLE DO PODKŁADU. Moim pierwszym pędzlem w tej kategorii był Hakuro H51. Płasko ścięty flat top zwiększa krycie i równo nakłada produkt. Późniejsze dwa pędzle zostały kupione pod wpływem szału na tańsze zamienniki Real Techniques z eBay. Najnowszym nabytkiem jest GlamBrush T2 - lekko zaokrąglony, w typie buffing brush.
PĘDZLE DO KONTUROWANIA. Idąc od samej góry - Ecotools blush brush - było to mój pierwszy "poważny" pędzel :) (pamiętam, że kupiony na % w Rossmannie za 14,99). Od jego zakupu minęły już trzy lata! Włosie nie straciło na miękkości oraz nie wypadł ani jeden włosek. Aktualnie bardzo lubię używać go do przypudrowania korektora pod oczami. Środkowy - GlamBrush T4 - to jedyny w mojej kolekcji pędzel do twarzy, który w całości jest z włosia naturalnego. Służy mi do nakładania bronzera i ogólnego konturowania buzi. GlamBrush T5 to pędzle typu skunks, przeznaczony do mocno napigmentowanych róży (dłuższe włosie to syntetyk, krótsze jest naturalne).
PĘDZLE DO PUDRU. Grubasek Ecootols - jest to bodajże model do bronzera. W tym się oczywiście nie sprawdzał za dobrze, ale do przypudrowania twarzy jest idealny. Kupiłam go na eBay, pokazywałam w tym wpisie. Środkowy pędzel, typu wachlarz jest bez markowy. Wzięłam go tylko ze względu, że nie miałam jeszcze takiego kształtu.. Dobrze spisuje się do lekkiego pudrowania twarzy, ewentualnie zaznaczania policzków bronzerem. Rozświetlacz od biedy też nałoży ;) Ostatni to GlamBrush T3 przeznaczony stricte do pudru. Ma wyjątkowo miękkie włosie i super "wciska" puder w podkład.
PĘDZLE DO OCZU - JĘZYCZKI. Pędzle języczkowe są chyba najpopularniejszym kształtem, po który się sięga w pierwszej kolejności. Moim pierwszym w kolekcji był ten drugi od góry z e.l.f. Włosie syntetyczne, które do tej pory bardzo dobrze się sprawuje. Od czasu do czasu wypadnie z niego kilka włosków. Języczek z Essence sprawował się fajnie do któregoś prania. Niestety stracił miękkość i jego włosie drapie po powiece. Sięgam po niego w mocno awaryjnych sytuacjach;) Hakuro H70 to była dobra inwestycja. Mięciutkie włosie równo aplikuje cień na całą powiekę. Brzegiem można to lekko rozblendować. Fajny pędzel, na pewno sięgnęłabym po niego drugi raz. Najnowszy GlamBrush O1 to pędzel z włosia naturalnego, przez co na starcie już lekko drapał. Przy myciu nie zapominam o odżywce i suszę go zawiniętego w ręcznik papierowy. To niweluje nieprzyjemne uczucie.
PĘDZLE DO OCZU - BLENDOWANIE/KULKI. Idąc od dołu - bardzo taniutka kulka z W7 kupiona w Pepco - kosztowała nie więcej niż 7zł a ma super-mięciutkie włosie. Wyżej - dwie kulki Essence, przy czym ta jaśniejsza (kupiona wcześniej) drapie tak samo jak jej płaski brat opisany wyżej; nie sięgam już po nią, jedynie w awaryjnej sytuacji :D Hakuro H79 to dość świeży nabytek, jak na razie super się sprawdza; włosie, mimo że naturalne to jest o wiele lepsze od tego w GlamBrush O3... Niby oba to włosie kozy, a jednak czuję różnicę ;). Mimo to, oba rozcierają bardzo podobnie. (na zdjęciu są lekko spłaszczone przez to że były zawinięte w papierowy ręcznik i lekko związane gumką). Na samej górze, ten blending brush jest z firmy Revlon. Łudząco przypomina mi H77. Używam go też od 3lat, i mimo upływu czasu nie stracił ani kształtu, ani swoich właściwości ;)
PĘDZLE DO OCZU - KRESKI. Pierwszy i trzeci to pędzelki no name, kupowane razem z wachlarzem i spiralką, która będzie opisana niżej. Mimo, że za oba dałam ok. 3zł to sprawdzają się świetnie. Prosto ścięty e.l.f służy mi albo do brwi, albo do wyrysowywania ostrzejszych krawędzi w makijażu oka. Nie potrafię takim kształtem narysować kreski na oku!:D Dwa ostatnie to GlamBrush O5 i O11. O5 również nada się tylko do brwi, bo przez swój dość spory gabaryt nie da się narysować cienkiej kreski. No chyba że cieniem, którą potem rozblendujemy. O11 to porządny pędzelek do kresek, nie przetestowałam go jeszcze na tyle porządnie by opisać jak się nim operuje;)
PĘDZLE DO OCZU - PENCIL BRUSH/INNE. Pencil brush z Hakuro o numeru H76 podbił moje serce. Taki mały, a tak wiele potrafi! Jego większy brat - GlamBrush O7 również spełnia swoją rolę. Oba znów są z włosia naturalnego i trzeba poświęcić im trochę więcej troski. GlamBrush O9 to pędzel do korektora - ja używam go do korektora mineralnego i w tej roli spisuje się super. Jest też fajną alternatywą do wszystkich blending brushy - szybko i sprawnie rozblendujemy nim jeden odcień na powiece (ach ta oszczędność czasu;) Ostatnia pozycja to zwykła spiralka do wyczesywania grudek z tuszu, bądź do brwi. Ja wiem, że można wziąć starą szczoteczkę po tuszu. Ale taka spiralka sto razy lepiej prezentuje się w pojemniczku z pędzlami.... ;)
____________________________________________________
I to tyle! Jak oceniacie mój zbiór pędzli? ;) Za dużo, czy umiarkowanie?
Dajcie koniecznie znać jak to jest u Was...
Jeśli macie jakieś pytania odnośnie konkretnego modelu piszcie śmiało!