CLEAR, szampon przeciwłupieżowy do włosów przetłuszczających się





Szampon przeciwłupieżowy Clear Oil Scalp Control przeznaczony jest dla kobiet do włosów przetłuszczających się. Pomaga regenerować naturalną barierę skóry głowy.

Nie orientuję się nazbyt na rynku szamponów przeciwłupieżowych, ale rzadko kiedy spotyka się produkt, który obiecuje jednocześnie zwalczenie łupieżu oraz pielęgnację skóry głowy. Co prawda nie borykam się z łupieżem, ale moje włosy są nadal przetłuszczające i byłam bardzo ciekawa jak produkt spisze się u mnie. 


Skład: Aqua, Sodium Lauryl Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Citrus Limon Juice, Helianthus Annuus Seed Oil, Hydrolyzed Collagen, Lysine HCI, Menthol, panthenol , pantolactone, pyridoxine HCI, Sodium Ascorbyl Phosphate, Tocopheryl Acetate, Carbomer, Cellulose Gum, Citric Acid, Cyclotetrasiloxane, Dimethicone, Dimethiconol, Glycerin, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Kaureth 23, Laureth 4, Parfum, PEG 4, Poloxamer 407, PPG 12, Propylene Glycol, Sodium Chloride, Sodium Hydroxide, Sidium polynaphthalenesulfonate, TEA Dodecylbenzenesulfonate, TEA Sulfonate, xanthan Gum, Zinc Pyrithone, Zinc sulfate, DMDM Hydantoin, Methylchlorisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Sodium Benzoate, Benzyl Salicylate, buthylphenyl Methypropional, Hexyl Commamal, limonene, Linalool, CL 42090, CI47005.

Na początku składu mocny detergent wszystkim świetnie znany - Sodium Lauryl Sulfate, za nim  Cocamidopropyl Betaine, który w połączeniu z SLS może powodować przesuszenie; potem wyciąg z cytryny Citrus Limon Juice - zapewnia działanie antybakteryjne, zmiękczające i wygładzające. Helianthus Annuus Seed Oil - to olej z nasion słonecznika - tworzy wyczuwalny film, zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody. Ogólnie skład jest długi, a to niezbyt dobrze o nim świadczy. Dalej w składzie znajdziemy m.in hydrolizowany kolagen czy pantenol. 





Od jakiegoś czasu zamiennie sięgam po szampony z SLS na początku. Moje przetłuszczające się włosy dzięki temu mają porządne odświeżenie i nie są tak oklapnięte. Mimo mocno średniego składu to używa mi się go przyjemnie. Treściwa konsystencja super się pieni i nie mam problemu z domyciem olejów. 

Warto nadmienić o mocnym zapachu szamponu - jest bardzo cytrynowy! W dodatku w składzie mamy mentol, który bardzo fajnie działa w upalne dni. 
Zauważyłam że moje włosy są nieco dłużej świeże przy regularnym używaniu tego szamponu. Nie ukrywam, że to dość pożądany przeze mnie "efekt uboczny";)  
Ostatnia kwestia to wydajność - 400ml butla starczy na bardzo długi okres. Sam szampon nie jest drogi - na promocji dorwiemy go za około 15zł w Rossmannie. 

Sięgacie raczej po łagodne szampony, czy SLS Wam nie przeszkadza? 
Znacie markę Clear? Dajcie znać!  

Czytaj Więcej
18 Komentarze

6x nie wiem! Czyli o kosmetykach średniakach słów kilka!


Ile razy coś, co było hitem w blogosferze/weszło dopiero co na rynek nie sprawdziło się u Ciebie w ogóle? Każdy jest inny na szczęście i mamy różne potrzeby. Na ogół trafiam bardzo rzadko na kosmetyki, które jest mi ciężko zakwalifikować - bo przeważnie albo coś się sprawdza, albo nie - i ląduje w koszu. O takich totalnych bublach powstał wpis, natomiast dziś kilka pozycji, które są mi mocno obojętne.  


Och Panie Batiste (1), ile ma Pan zwolenniczek! Piękna wizja ekspresowego odświeżenia fryzury to pokusa dla każdej z Nas. Niestety okazało się, że albo nie potrafię go używać, albo moje włosy są bardzo oporne na jego czar;) Nie jest to zły kosmetyk, bo owszem, przedłuży świeżość kosmyków, ale w moim przypadku jest to krótka chwila, to samo jest z grzywką. Myślę, że spokojnie będę mogła dalej funkcjonować bez niego. Cukrowy peeling do ciała (2) z Perfecty o wspaniałym zapachu Pina Colady to uczta dla nosa! Ale cóż z tego zapachu, kiedy działanie mizerne. Jeszcze jestem w stanie wybaczyć dość delikatne złuszczanie, w końcu to peeling cukrowy który szybko znika pod prysznicem, ale składu już wybaczyć nie mogę! Piękna parafinka na początku, która obrzydliwie oblepia ciało:( Wiem że są zwolenniczki takich specyfików, dlatego nie jest to totalny bubel.  




Perfecta, krem matujący na dzień i na noc 25+ dekoder młodości (3) z opisu brzmi niemal idealnie dla mnie, jednak praktyka zweryfikowała rzeczywistość. Krem pięknie pachnie, jak wszystkie kremy Perfecty. Mam tłustą cerę i liczyłam na mat - niestety krem przyniósł odwrotny efekt... skóra dziwnie się świeciła i długo była lepka. Nie odważyłam się użyć go w trakcie dnia pod makijaż bo nie wróżyłam temu nic dobrego;) Na noc był całkiem w porządku, jednak nie nawilżał na tyle, na ile moja tłusta skóra tego potrzebowała. La Roche-Posay Effaclar duo (4) kultowy kosmetyk znalazł się u mnie wśród średniaków. Mimo zużytej całej tubki nie odnotowałam "efektu wow" dla którego mogłabym się pokroić. Nie podziałał na moje podskórne gule, nie spowodował jakiegoś fajnego oczyszczenia skóry. Jedyne za co mogę go pochwalić to lekkie wyregulowanie wydzielanie sebum (stosowany na noc). Oczywiście po czasie buzia trochę się do niego przyzwyczaiła i ograniczyłam nakładanie go do 2x w tygodniu zamiennie z innymi kremami. O, i jest jeszcze szalenie wydajny, naprawdę! Może wrócę znów kiedyś do niego jak trafię na fajną cenę, bo warto mieć go w domu. Estee Lauder advanced night repair eye serum (5) - serum po prostu piecze w oczy. Mimo, że nie dopuszczałam by kosmetyk dostał się bezpośrednio do worka spojówkowego oka. Oddałam go mamie, jednak i u niej nie przyniósł kolosalnych efektów.
Pomadka Rimmel (6) w popularnym odcieniu Airy Fairy - to dopiero był hit w blogosferze! Kolor który miał wszystkim pasować... No właśnie, miał. Pewnego dnia penetrując szafę Rimmela w Rossmannie przyuważyłam promocję na te szminki, i za niewiele ponad 10zł kultowy odcień w końcu był mój. Jakież było moje rozczarowanie, że Airy Fairy nie jest dla mnie:( A jak pachnie pięknie! 


Tak właśnie prezentują się moje średniaki, znacie któregoś z nich? ;) 

Czytaj Więcej
26 Komentarze

Ponad miesiąc kuracji LashVolution - moje spostrzeżenia i efekty


Nieco ponad miesiąc temu pokazałam Wam początek mojej przygody z odżywką do rzęs. We wpisie zawarłam obietnice producenta, oraz moje oczekiwania, kto nie widział, zachęcam do nadrobienia! Dziś przychodzę z małą fotorelacją po miesiącu sumiennego używania serum. 


LashVolution to bezbarwny żel, który nakładamy na (według zaleceń producenta) tylko górną linię rzęs. Wygodny cienki pędzelek ułatwia precyzyjną aplikację. Żel jest bezzapachowy i nigdy nie podrażnił mi oczu. Sama aplikacja jest bezproblemowa - serum w kilka chwil wysycha i nie musimy się martwić że wytrzemy go w nocy o poduszkę;) 
Za mną ponad miesiąc kuracji, a w buteleczce jest nadal dużo produktu. Obstawiam że spokojnie wystarczy na pełną, czteromiesięczną kurację. 

Co zauważyłam po miesiącu stosowania LashVolution? 

Moje rzęsy odżyły! Co prawda nigdy nie zwracałam zbytnio na nie uwagi - były przeciętnej długości czy gęstości. Po tym miesiącu widocznie się wydłużyły oraz wzmocniły - nie wypada ich już tyle przy demakijażu! 


Naturalnie lekko się podkręciły - na tych zdjęciach tego nie widać, ale efekt jest widoczny przy wytuszowanych rzęsach. Na tą chwilę zalotka jest dla mnie zbędna :) 


Zdjęcia przed/po zostawiam do Waszej interpretacji :) Osobiście nie mogę się doczekać jakie efekty uzyskam po całej kuracji oraz przez jaki czas utrzyma się ten efekt. 

Dajcie znać co myślicie o takim wspomaganiu rzęs? Może same z tego korzystacie? :)
Czytaj Więcej
13 Komentarze

zDENKOwane produkty po raz kolejny!

Nie udaje mi się być regularną z denkowymi wpisami. Ostatnio jednak zużyłam w końcu kilka produktów, które zalegały mi od dłuższego czasu.



Odżywka i szampon z firmy DeBa - swego czasu były dostępne w Biedronce. Odżywka była dość przeciętna (zużyłam ją do zmywania olejów) ale za to szampon był świetny! Miała pojawić się osobna recenzja, ale były tylko chwilę dostępne w sprzedaży więc to bez sensu. Czy ktoś widział te produkty w jakimś innym sklepie? Będę wdzięczna za info :D Obie butelki kosztowały grosze, chyba 2,99zł za sztukę.

Planeta Organica, Aleppo Shampoo do wszystkich rodzajów włosów - kolejny świetny, naturalny szampon. Poręczna butelka z pompką to rewelacyjne rozwiązanie. Więcej przeczytacie o nim w osobnej recenzji. Z chęcią sięgnę po niego ponownie!

Syberyjski balsam do włosów nr 3 na łopianowym propolisie - kto szuka lekkiej, o naturalnym składzie odżywki ten powinien sięgnąć po ten kosmetyk - mocne wygładzenie i miodowy zapach utrzymujący się na kosmykach:) Trochę przeszkadzała mi jej rzadka konsystencja, ale na pewno wypróbuję inne balsamy z tej serii!

Yves Rocher, Volumizing shampoo - polecany w blogosferze (zwłaszcza przez Anwen) jednak u mnie sprawdził się mocno średnio. Dobrze oczyszczał, używany do codziennej pielęgnacji był w porządku. Jednak o wiele bardziej wolę inny szampon z tej serii, wkrótce pojawi się recenzja na blogu.

Joanna, Rzepa - wcierka przeciw wypadaniu włosów - stosowałam ją bardzo nieregularnie by móc wypowiedzieć się o działaniu:( Ogólnie zmęczył mnie ten zapach i mimo iż zmagam się nadal z wypadaniem włosów na razie nie sięgnę po nią. Może za jakiś czas jak zapomnę o tym zapachu;)

 

Garnier mineral invisible oraz kulka Garnier mineral InvisiClear - to moje dwa pewniaki, po które sięgam bez przerwy. Przede wszystkim nie zostawiają śladów na ubraniach, a na tym zależy mi najbardziej. Przy okazji dobrze chronią, nawet przy tych tropikalnych upałach, które ostatnio były ;)

Soraya, DeoProtect z serii Świat natury - jakaś nowość na półkach, chciałam spróbować czegoś nowego. Nigdy nie miałam dezodorantów z tej firmy;) Okazało się, że sprawdził się bardzo dobrze! Z chęcią kupię go ponownie.

Dwa flakony zapachów - Puma woman jam i Playboy w wersji czerwonej - oba zapachy bardzo lubiłam! Playboy jednak trochę już męczył pod koniec, niestety mam jeszcze jeden flakon... brr :D



Isana, krem do rąk Alove vera - tani jak barszcz, sprawdza się dobrze w trakcie dnia. Szybko się wchłania. Więcej pisałam o nim we wpisie z porównaniem z resztą kremów z tej serii.

Avon solutions, pianka do mycia twarzy - bardzo lubię pianki, to fajna alternatywa dla żeli do twarzy. Sprawdzała się dobrze, mocno oczyszczała skórę. Jeden z fajniejszych produktów na jakie trafiłam w Avonie.

Oriflame, Oxygen boost mask - rzadko sięgam po kosmetyki z tej firmy - ten kupiła moja mama. Maseczka okazła się być naprawdę fajnym kosmetykiem, który działa. Więcej znajdziecie w osobnym wpisie!

Avon, mleczko z wyciągiem z aloesu i imbiru 3w1 - to był kolejny ciekawy produkt. Przeznaczony raczej do skóry suchej. Również powstał o nim osobny wpis.

Płyn micelarny dostępny w sieci Kaufland - znalazł się w porównaniu płynów micelarnych, które w ostatnim trafiły w moje ręce. Prawdopodobnie to ten sam produkt, który możemy kupić w Biedronce;)

ZSK, kwas hialuronowy - ulubieniec, dodaję go wszędzie, gdzie się da. Do kremów, do olejków na twarz, do maseczek. Już mam kolejną buteleczkę!

Hean, baza pod cienie STAY ON - kolejny ulubieniec, cóż tu więcej dodawać:) Odsyłam do osobnej recenzji. Oczywiście już kolejne opakowanie napoczęte!




Isana, krem do ciała z masłem shea i kakao - zapach obłędny, nawilżenie przyzwoite, no i ta pojemność! Nie do zużycia;) Zapach pod koniec trochę męczył, może kiedyś znów po niego sięgnę. Sprawdzał się też fajnie do kremowania włosów.

Dealwell, Gold Rich Mask - pisałam o tym kosmetyku osobny wpis. Bardzo gęsty krem/maska, świetnie nawilżał. Z chęcią kupię go ponownie:)

Joanna, Naturia balsam do ciała - oj długo u mnie zalegał, ale nareszcie udało się go wykończyć. Ogromna pojemność i duża wydajność! Lekki balsam na cieplejsze dni.

Żele pod prysznic - Yves Rocher i Dove - oba ulubieńce, zapachy świetne, zostają z nami na dłużej po kąpieli. O Dove powstał osobny wpis, kto nie widział ten może nadrobić ;)


Oto moja lista ostatnio zdenkowanych produktów, a Wam jak z tym idzie?;)
Czytaj Więcej
24 Komentarze
Obsługiwane przez usługę Blogger.