Wibo, Deep Black Eyeliner.. czy na pewno taki black?

Wibo, klasyczny eyeliner - to od niego zaczęła się moja przygoda z makijażem oka, z rysowaniem pierwszych czarnych linii wzdłuż rzęs. Wierna do dzisiaj temu kultowemu już kosmetykowi zapragnęłam zaszaleć! Bo w końcu wypuścili więcej wariantów - a to wodoodporny, a to głęboko czarny. Wszystkie trzy warianty dobrze przetestowane już przeze mnie, można by rzec że na dziesiątą stronę. Dziś trochę ponarzekam na wersję czerni super-głębokiej.  

Od technicznej strony - Eyelinery Wibo mają po 4g w buteleczkach i na promocjach kosztują niewiele ponad cztery złote. Aplikatory to pędzelki - które moim skromnym zdaniem są jednymi z lepszych pędzelków w tego typu produktach. Jakoś aplikatorki w formie twardej gąbki czy za cienkie pędzelki zdecydowanie mi nie podchodzą. Ale nie o pędzelkach dziś chciałam. 

Nie wiem co producent wrzucił takiego innowacyjnego do składu, ale nijak efekt na oku ma się do obietnic, składanych na opakowaniu. "Głęboki, intensywny odcień czerni" no jasne, ale po dwóch-trzech warstwach, jeśli przy odrobinie szczęścia nam się nie zmaże to, co już zdążyłyśmy pokryć. Tak, takie cuda też mi się już zdarzyły! 


Sama formuła tej wersji jest jakby gumowa. Przy standardowej wersji nie było mowy o zbryleniach czy takich klusek wkoło szyjki opakowania (od środka). Tutaj dzieje się to non stop, wycieranie pędzelka obowiązkowe. Żeby nie było, że moje narzekania są poparte tylko moim przykładem - tak się złożyło, że zgadałam się jeszcze z dwoma koleżankami na jego temat i odczucia były całkiem podobne... Więc coś musi być z nim nie tak;) Dajcie koniecznie znać, jeśli go miałyście/macie i jak to jest w Waszym przypadku. 

Na domiar złego jeszcze ostatnia, kluczowa kwestia. Deep Black Eyeliner ma tragiczną trwałość! Po trzech godzinach kreska jest pokruszona, a przy niewielkim wysiłku wykrusza się miejscowo i robią się nieestetyczne dziury. Nakładałam go już na wszelakie sposoby, za każdym razem zachował się podobnie. Sprawdza się jedynie kiedy mam wyskoczyć do sklepu po bułki ;) 

Podsumowując - kocham linery Wibo, ale tej wersji nie znoszę! Będę omijać szerokim łukiem...
13 Komentarze

13 komentarzy:

  1. Dobrze wiedziec, że sie nie sprawdził :) w takim razie go nie zakupię

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie używam eyelinerów , bo nie umiem robić kresek, ale będę wiedziała że w razie czego go unikać ! Ta trwałość nie przemawia do mnie !:(

    OdpowiedzUsuń
  3. dobrze wiedzieć żeby go nie kupować

    OdpowiedzUsuń
  4. W takim razie ja również go nie zakupię :D

    OdpowiedzUsuń
  5. podstawową wersję kupowałam nie raz, ale na ten na pewno się nie skuszę:)

    OdpowiedzUsuń
  6. tego nie posiadam i po recenzji raczej posiadac nie bd

    OdpowiedzUsuń
  7. Najgorsze co mogło się pojawić w mojej kosmetyczce. Mądry polak po szkodzie :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Słyszałam o nich, że im więcej kombinacji, czyli jeszcze bardziej czarny np są jeszcze bardziej gorsze ^^ Taaak, składnia i konstrukcja zdania przerażając, ale grunt, że zamysł myśli przekazany :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam go i ja jestem z niego zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Czyli istnieje cień szansy że to u nas takie buble dowieźli..

      Usuń
  10. Szkoda, że się nie sprawdził ;/ Ja eyelinerów w płynie nie używam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie umiem takim pędzelkiem nakładać ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. A u mnie sprawdza się świetnie ;) Kupiłam go grudniu, może coś zmienili w nim, chociaż faktycznie w szyjce opakowania od środka po pewnym czasie zaczęły robić się takie glutki, ale po ich wyciągnięciu dalej jest ok ;)

    OdpowiedzUsuń

Kochani bardzo dziękuję za każdy komentarz, który tu zostawiacie! To ogromna motywacja dla mnie!

Zawsze odwiedzam blogi, które zostawiły tu ślad po sobie, a także często rewanżuję się za obserwacje ;)!

Obsługiwane przez usługę Blogger.