Elektryzujące się włosy zimą - mój patent


Od późnej jesieni do wczesnej wiosny powraca ten sam problem - elektryzujące się włosy. A to od czapki, a to od szalika... Sterczące pojedyncze włosy w każdym możliwym kierunku. Której z Nas to się nigdy nie zdarzyło? ;)  

Z pomocą przyszedł mi duet z nowej linii Dove Regenerate Nourishment oraz serum z Toni&Guy Shine & Anti-Fizz.  


Toni&Guy serum drops Shine & Anti-Fizz 

Odżywcze serum wygładzające i nabłyszczające włosy, zapobiega elektryzowaniu i puszczeniu się włosów, nadając im lśniący blask.

Skład: Cyclopentasiloxane (emolient, zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody, substancja lotna), Dimethiconol (suchy emolient, nabłyszcza i wygładza,
bardzo stabilny chemicznie oraz odporny na temperaturę), Parfum (Fragrance), Phenyl Trimethicone, Amodimethicone, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Alcohol, Bezyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Citral, Citronellol, Coumarin, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Hydroxycitronellal, Limonene, Linalool.
Cena: 40zł / 30ml

Nie ma dnia bym nie zabezpieczyła końcówek włosów jakimś silikonem. Przez ostatnie miesiące testowałam właśnie to serum z Toni&Guy. W składzie króluje silikon, ale to właśnie on pomaga ujarzmić puszące i elektryzujące się włosy. Serum pachnie obłędnie a co więcej - włosy pachną jeszcze przez dobre kilka godzin! Jest szalenie wydajne - jednorazowo zużywam maksymalnie półtora pompki; rozprowadza się z dużą łatwością po włosach, nie powoduje ich strączkowania czy dziwnego przetłuszczenia. Lubię też aplikować go ponownie w trakcie dnia by nieco nabłyszczyć włosy. 
Mimo że to olejek to nie udało mi się jeszcze z nim przesadzić;) Chyba że po prostu moje włosy tak go polubiły.



Dove, Advanced Hair Series, Regenerate Nourishment - szampon i odżywka

Produkty z tej linii dostałam na spotkaniu Dove, o którym pisałam w tym wpisie. Seria dedykowana jest do włosów mocno zniszczonych. Szampon/odżywka Dove Regenerate Nourishment to część zaawansowanego programu, z ekstraktem z Czerwonych Alg i Nutri Keratin Complex, który regeneruje nawet bardzo zniszczone włosy, aby stały się gładkie, silne i bez uszkodzeń.
Ceny: ok. 20zł/250ml 

Jak wiecie moje włosy nie są zniszczone, więc nie mam zamiaru nikomu wciskać kitu że seria zdziałała cuda na mojej głowie. Produkty Dove do włosów są przeważnie mocno bogate w silikony - tak też jest tutaj. Dlatego właśnie szampon połączony z odżywką tak dobrze sprawdził mi się w tym nagłym kryzysie na głowie;) 
Szampon jest bardzo gęsty i szalenie wydajny - pieni się mocno (dzięki detergentom) ale zbytnio nie wysusza. Odżywka ma konsystencję powiedziałabym "w sam raz" - gładko rozprowadza się na włosach. Oba kosmetyki przyjemnie pachną (dość typowo dla Dove) jednak zapach nie zostaje z nami na dłużej. Warto wspomnieć na końcu tejże recenzji że nie sięgam codziennie po ten duet, gdyż prawdopodobnie za bardzo obciążyłby włosy. Optymalna częstotliwość u mnie to co 2-3mycie właśnie w tym okresie, kiedy dokuczają mi elektryzujące się włosy;)

Tak wygląda moja zimowa doraźna pielęgnacja włosów. Chętnie poczytam o Waszych sposobach na elektryzujące się kosmyki! 
Czytaj Więcej
7 Komentarze

Kwas migdałowy dla początkujących - krem oraz tonik NOREL dr Wilsz!


Pod koniec listopada, czyli przeszło prawie dwa miesiące rozpoczęłam swoją przygodę z Norel dr Wilsz. Po raz pierwszy miałam do czynienia z marką, więc tym bardziej byłam jej ciekawa. Zima to idealny okres dla kwasów (nawet delikatnych), dlatego mój wybór padł na serię Mandelic Acid w której dostępne są: krem do twarzy, tonik oraz żel oczyszczający. Dziś przedstawię Wam działanie dwóch pierwszych. 

Preparaty z linii Mandelic Acid oparte są na kwasie migdałowym i polihydroksykwasach (PHA). Te unikalne substancje czynne w sposób szybki i widoczny poprawiają kondycję i wygląd skór młodych, tłustych ale również dojrzałych, ze zmarszczkami i przebarwieniami. Dodatkowo zawarte w preparatach wyciągi roślinne, alantoina, pantenol i kwas hialuronowy zapewniają działanie regenerujące, łagodzące i przeciwzapalne.
Preparaty delikatnie złuszczają naskórek, wyrównują jego powierzchnię (rozszerzone pory, bruzdy, zmarszczki) i rozjaśniają koloryt. Regularnie stosowane zapewniają skórze gładkość, „świetlistość” i młody wygląd.

 

Tonik żelowy z kwasem migdałowym

Bezalkoholowy tonik żelowy o unikalnych własnościach wygładzających i rozjaśniających. Przeznaczony dla każdego rodzaju cery, również delikatnej, naczyniowej i z przebarwieniami. Dzięki zawartości kwasów wspomaga usunięcie obumarłych komórek naskórka, ujednolica koloryt cery i utrzymuje florę bakteryjną skóry w równowadze. Nie podrażnia i nie piecze. Receptura toniku zawiera:
- 6% kwas migdałowy - o działaniu oczyszczającym i rozjaśniającym;
- glukonolakton – działa przeciwzapalnie i wycisza grę naczyniową;
- kwas laktobionowy – chroni skórę przed wolnymi rodnikami, likwiduje stany zapalne i doskonale nawilża;
- pantenol - o działaniu kojącym i nawilżającym.
Stosowanie: wieczorem po zmyciu makijażu nałożyć na skórę twarzy szyi i dekoltu. Unikać kontaktu z oczami. Można stosować również w okresie letnim. Na noc aplikować krem z kwasem migdałowym i PHA.
Cena: 44zł/200ml, dostępny w sklepie on-line
- - - - - - - 
 Żelowa konsystencja produktu to była dla mnie nowość. Dzięki temu tonik okazał się być niesamowicie wydajny - zużycie widoczne na zdjęciu to efekt niemalże codziennego stosowania. Nakładam go nieco inaczej niż inne produkty tego typu - omijam etap wacika - nalewam tonik na dłoń i wklepuję go bezpośrednio w twarz, oczywiście skrupulatnie omijając okolice oczu. Dzięki tej metodzie ma szanse lepiej zadziałać, a i niepotrzebnie go nie marnujemy;) Pozostawiam go na kilka chwil do wchłonięcia po czym przechodzę do kremu. 
Tonik pozostawia lepką powłokę na twarzy. Może to być minus dla tych, którzy nie lubią kłaść się spać z czymś, przez co przykleimy się policzkiem do poduszki;) Jednak odpowiednio wczesna aplikacja produktu pozwoli ominąć ten dość błahy problem. 
Czy pomógł mi w walce z lepszym wyglądem cery? I tak i nie. Moja tłusta cera, która ma nierówną strukturę, dużo drobnych przebarwień i ciągle powstających wykwitów nie odnotowała całkowitego polepszenia stanu. Na pewno warto wspomnieć o kilkukrotnym złuszczeniu się skóry wkoło nosa oraz na brodzie - co było dla mnie plusem, chociaż spodziewałam się mocniejszego działania/mocniejszego złuszczenia:) Ale całkowity wyrok w tej sprawie wydam gdy zużyję całą butelkę. 
Tonik przypadnie do gustu nawet wrażliwcom przez wzgląd na łagodne złuszczanie. Przez swoją wydajność jest wart każdej złotówki!

 

Krem rozjaśniająco - wygładzający z kwasem migdałowym i PHA

Krem na noc o jedwabistej konsystencji i świeżym zapachu, dla każdego rodzaju cery w każdym wieku. Głęboko nawilża, złuszcza i wygładza nierówności skóry – rozszerzone pory, bruzdy, zmarszczki. Rozjaśnia przebarwienia i ujednolica koloryt cery, zapewniając jej „świetlistość” i młody wygląd. Regularnie stosowany zmniejsza rumień i teleangiektazje (poszerzone naczynka krwionośne). Recepturę kremu wzbogacono w:
- 4% kwas migdałowy – złuszcza, rozjaśnia i zmniejsza nierówności naskórka. Działa antybakteryjnie (przyśpiesza gojenie wykwitów trądzikowych) i normalizująco na pracę gruczołów łojowych. Pobudza syntezę kolagenu wpływając na poprawę jędrności i elastyczności skóry;
- 6% polihydroksykwasy (glukonolakton, kwas laktobionowy) – delikatnie złuszczają, nawilżają i poprawiają gojenie naskórka. Neutralizują wolne rodniki i zmniejszają zaczerwienienie skóry;
- ekstrakt z nasion lnu (źródło cennych kwasów omega-3, mikroelementów i aminokwasów) – działa regenerująco i niweluje drażniące działanie kwasów;
- hialuronian sodu (niskocząsteczkowy kwas hialuronowy) – optymalnie nawilża i wiąże wodę w naskórku;
- alantoinę, pantenol – działają łagodząco i przeciwzapalnie.
Stosowanie: codziennie na noc na skórę twarzy, szyi i dekoltu, z ominięciem okolic oczu. Można stosować również latem. Na dzień używać kremu z filtrem przeciwsłonecznym min. SPF 20.
Cena: 78zł/50ml, dostępny w sklepie on-line.  
- - - - - 
Krem zamknięty jest w eleganckim słoiczku z grubego plastiku. Opakowanie wygląda naprawdę ekskluzywnie i drogo - zakrętka ma lustrzany odblask, a i zakręca się inaczej niż wszystkie inne kremy w słoiczkach. Dużym plusem jest plastikowa przykrywka - zwiększa higienę użytkowania kosmetyku. Krem z serii Mandelic Acid to naprawdę coś innego niż dotychczas stosowałam. Jest bardzo treściwy, ma zbitą konsystencję. Przyjemnie i łatwo się aplikuje - jednak mimo dobrego wklepania nie wchłania się całkowicie. Oczywiście stosując go tylko na noc ma to małe znaczenie, ale w połączeniu z tonikiem mamy dość mocno klejącą się powłokę na skórze twarzy;)  
Podejrzewam, że nie wchłania się całkowicie ze względu na moją tłustą skórę. W przypadku innego rodzaju może być inaczej. 
Krem naprawdę mocno nawilża - rano skóra jest bardzo mięciutka i promienna (niezależnie od tego, ile godzin przespałam) i w ogóle nie przypomina kremu, który miałby pomóc złuszczać naskórek. 
Działanie kremu w połączeniu z tonikiem przyniosło oczekiwane rezultaty - zniknęły drobne przebarwienia, skóra stała się jaśniejsza i nieco odświeżona.
Niestety kuracja nie przyniosła u mnie na razie działania przeciwtrądzikowego czy hamującego powstawania kolejnych zmian, ale tak jak napisałam w przypadku toniku - zużyję oba produkty do końca i dam znać w projekcie denko;)



+ niskie stężenie kwasu migdałowego (4-6%) idealne dla kuracji w domowym zaciszu
+ seria Mandelic Acid jest dla każdego typu cery
+ działa mało inwazyjnie, można zapanować nad łuszczącymi się skórkami
+ brak przesuszenia w trakcie kuracji
+ krem nie jest komedogenny mimo bogatej konsystencji
+ Polska marka, z krótkimi, dobrymi składami (!) 
+ wydajność

- zarówno krem jak i tonik zostawiają lepki film na skórze

Seria Mandelic Acid od Norel Dr Wilsz to świetny początek dla każdego, kto chce rozpocząć kuracje kwasami.

Warto śledzić markę na ich profilu Facebook, gdzie często organizowane są konkursy czy publikowane recenzje innych blogerek. Dajcie znać czy marka jest Wam znana:) Ja mam do przetestowania jeszcze dwa produkty, więc możecie się spodziewać że Norel znów zagości na blogu.
Czytaj Więcej
17 Komentarze

Hity 2015!


Przełom grudnia i stycznia to lawina podsumowań zeszłego, jak i przyszłego roku kalendarzowego. Bardzo lubię podglądać takie wpisy by złowić te perełki, które są najbardziej warte uwagi! U mnie tym razem dość skromnie - postawiłam na kosmetyki po które sięgałam niemalże codziennie. Zapraszam! 




Rok 2015 obfitował u mnie w masę nowych kosmetyków do pielęgnacji zarówno skóry jak i włosów. Szczególnie chciałabym wyróżnić serum zabezpieczające końcówki włosów z firmy Chantal (1) które używam już od października 2014! Zobaczcie ile go jeszcze zostało...;) Po więcej zapraszam do recenzji. Szampon do którego wracam regularnie - Yves Rocher w wersji do włosów farbowanych (2) to mój faworyt. Dlaczego tak jest odsyłam do wpisu, gdzie porównywałam go do wersji Volume. Odżywki Balea poznałyśmy wraz z Panną Mi odwiedzając sklep z chemią niemiecką w naszym mieście. Ta konkretna do włosów farbowanych (3) okazała się być ideałem! I kosztowała całe 4,50zł:)) Ostatni słoik to 500ml krem do ciała (4) również z firmy Balea; tym razem przywieziony prosto z Niemiec dzięki kochanej Madzi! Trafiła idealnie w mój gust - uwielbiam zapach kokosa! Balsam konsystencją przypomina nasze 500ml Isany, tyle że tak ładnie to one nie pachną;) 




Jeśli chodzi o kolorówkę to dość mocno wyselekcjonowałam moich ulubieńców. Do tej pory moim codziennym podkładem był KOBO matt makeup, ale odkąd skusiłam się na wszędzie wychwalany Max Factor face finity all day flawless (1) to on zajął pierwsze miejsce. Cieniami 2015 roku są cienie Make Up Revolution (2) - tutaj beż pod łuk brwiowy touch me, oraz połyskujący na całą powiekę promised land. Cienie tanie jak barszcz (jeden to koszt 5zł) a w duecie z bazą HEAN Stay On (5) dają radę! Najtrwalsza kreska to tylko eyelinerem (3) z Eveline. Bardzo czarny, bardzo łatwy w obsłudze i bardzo długotrwały. Rewolucją dla mnie było sięgnięcie po odżywkę do rzęs LashVolution (4). Więcej o mojej kuracji przeczytacie w tych wpisach. W kwestii odżywiania paznokci porzuciłam formaldehyd na rzecz tego czarnego geniusza - mowa oczywiście o Golden Rose Black Diamond Hardener (6). Świetna baza pod kolorowe lakiery. Mocno utwardza paznokcie i pomaga w ich zapuszczeniu. Jestem na tak! Również w tym roku kupiłam sławny puder Anti-Shine z Kryolana (7). Jak można już się domyślić to mój numer jeden. Planuję porównanie wszystkich pudrów, które mam - a w tym roku trochę ich nakupiłam:) Tłusta cera to cera z licznymi wypryskami. Na te najbardziej widoczne przez większość roku nakładałam korektor mineralny (8) od Annabelle Minerals. Po miniaturce przyszedł czas na pełne opakowanie (4g)... Szczerze mówiąc jest to tak wydajny produkt, że nie wiem kiedy go zużyję! Ale kryje świetnie, warto wypróbować! Przedostatni kosmetyk to coś do ust - kultowa pomadka z Alterry z rumiankiem (9). Kupiona z zamiarem smarowania rzęs, ale finalnie skończyła jako idealny ratunek dla spierzchniętych ust. Używam jej okrągły rok i świetnie nawilża! Ostatnia pozycja to woda toaletowa, która przywędrowała do mnie z Niemiec wraz z balsamem z Balei - mowa tutaj o flakoniku Betty Barclay Precious Moments (10). To zapach kwiatowo-owocowy; może nie byłoby w nim nic nadzwyczajnego, ale warto nadmienić tu o jego trwałości. Nie spotkałam się jeszcze z tak trwałą wodą toaletową! To zdecydowanie mój faworyt wśród zapachów kupionych w minionym roku. 


To by było tyle moich perełek. Chciałabym również podziękować za milion wyświetleń mojego bloga - to zdecydowanie coś, na co czeka większość blogerów:)  

Czy moje hity pojawiły się również u Was? Piszcie koniecznie:)
Czytaj Więcej
13 Komentarze

Kremy do rąk Vaseline - healthy hands stronger nails VS advanced repair


Marka Vaseline już jakiś czas temu szturmem zaatakowała nasz kosmetyczny rynek, a mówiąc konkretnie to na punkcie najzwyklejszej wazeliny większość osób wręcz oszalała. Tejże wazeliny nie posiadam (może faktycznie jest taka niezwykła) ale od jakiegoś czasu testowałam dwa kremy do rąk, o których dziś opowiem dwa słowa. 

Generalnie nie ma dnia żebym nie korzystała z kremu do rąk, bo to typ kosmetyku, który jest zawsze ze mną... Uczucie suchych dłoni to zdecydowanie coś, czego nienawidzę ;) 


VASELINE HAND CREME HEALTHY HANDS STRONGER NAILS


Zdrowo wyglądające dłonie i mocniejsze paznokcie od Vaseline, to krem do rąk z wyciągiem z aloesu. Krem głęboko nawilża, aby zregenerować bardzo suchą skórę dłoni. Zapobiega rozdwajaniu i łamaniu się paznokci - w 2 tygodnie paznokcie stają się 10 x mocniejsze. Wchłania się szybko nie pozostawiając tłustego uczucia. Zawiera keratynę, składnik znany z właściwości wzmacniających i zabezpieczających przed łamaniem i rozdwajaniem się paznokcia.

Skład: Aqua, Paraffinum Liquidum, Dimethicone, Glycerin, Glycol Stearate, Stearic Acid, Hydrolyzed Keratin, Petrolatum, Palmitic Acid, Glyceryl stearate, Cetyl Alcohol, Stearamide AMP, Triethanolamine, Magnesium Aluminum Silicate, Carbomer, Disodium EDTA, Parfum, Methylparaben, Phenoxyethanol, Propylparaben, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl alcohol, Benzyl Benzoate, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Hydroxycitronellal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Limonene, Linalool.
 
 ~

VASELINE HAND CREME, ADVANCED REPAIR HAND


Krem do rąk do bardzo suchej skóry. Regeneruje suche, spierzchnięte i szorstkie dłonie. Nawilża, aby zregenerować nawet popękane i najbardziej suche miejsca. Wchłania się szybko nie pozostawiając tłustego uczucia. Klinicznie udowodnione utrzymanie zregenerowanych dłoni przez 3 tygodnie. Działanie na rogową warstwę naskórka.

Skład: Aqua, Glycerin, Isopropyl Palmitate, Distearyldimonium Chloride, Cetyl Alcohol, Paraffinum Liquidum, Steareth-21, Dimethicone, Petrolatum, Lecithin, Tocopheryl Acetate, Borago Officinalis Seed Oil, Isopropyl Myristate, Stearyl Stearate, Stearic Acid, Polybutene, Isopropyl alcohol, Tapioca starch, Sodium chloride, Methylparaben, DMDM Hydantoin, Propylparaben, CI 77891, Aqua, Glycerin, Isopropyl Palmitate, Distearyldimonium Chloride, Cetyl Alcohol, Paraffinum Liquidum, Steareth-21, Dimethicone, Petrolatum, Lecithin, Tocopheryl Acetate, Borago Officinalis Seed Oil, Isopropyl Myristate, Stearyl Stearate, Stearic Acid, Polybutene, Isopropyl alcohol, Tapioca starch, Sodium chloride, Methylparaben, DMDM Hydantoin, Propylparaben, CI 77891.
  
 
Oba kremy mają po 75ml pojemności i są zamknięte w poręcznych tubkach. W kwestii zapachu różowa wersja ma nieco chemiczny zapach, który po krótkim czasie się ulatnia. Biały jest całkowicie bezzapachowy (co obiecuje producent). Konsystencje kremów, co widać na zdjęciu wyżej, znacznie się różni. Różowy jest bardzo lekki, a wersja biała jest zbita i mocno treściwa. 
A jak z nawilżaniem? 
Jeśli chodzi o działanie to krem intensywna regeneracja dłoni bardziej przypadł mi do gustu. Mimo gęstej konsystencji świetnie się wchłania i daje długotrwałe uczucie nawilżenia, zapewne dzięki glicerynie na samym początku składu. Nie jest to krem do użytkowania w ciągu dnia - bo trzeba odczekać aż się wchłonie, jednak na noc w połączeniu z bawełnianymi rękawiczkami sprawdza się super! 
Krem zdrowo wyglądające dłonie i mocniejsze paznokcie (czyli w różowej tubce) mimo super obietnic producenta sprawdził się u mnie mocno średnio:( Podejrzewam że to przez parafinę na początku składu, później silikon a gliceryna umieszczona jest dopiero za nimi. Krem wchłania się błyskawicznie i dosłownie po chwili dopada mnie uczucie suchych rąk. Nie zauważyłam polepszenia stanu moich paznokci - pewnie gdybym smarowała dłonie w momencie gdy lakier z nich byłby zmyty mógłby coś zdziałać. 

Oba kremy są bardzo wydajne, mimo że ich pojemności są uszczuplone. Dostaniecie je w każdej lepszej drogerii (na pewno Rossmann) a ich cena nie przekracza 8,99 (na promocji można dorwać je taniej). 
Znacie Vaseline?
Czytaj Więcej
18 Komentarze

Żel do mycia twarzy bez mydła - Uriage hyseac - gel nettoyant


Nie wyobrażam sobie wieczornej pielęgnacji twarzy bez demakijażu z użyciem wody. Przeróżne żele przewijały się w mojej kosmetyczce, niestety nie każdy sprostał moim oczekiwaniom. Dziś opowiem kilka słów na temat kosmetyku z marki Uriage, którą miałam przyjemność testować po raz pierwszy. 

Linia Hyséac to produkty skomponowane stricte dla skóry tłustej i mieszanej. Inne kosmetyki z tej linii możecie podglądnąć na stronie producenta Labo-Uriage.

Hyséac żel oczyszczający

Wyjątkowo delikatny żel bez mydła, odblokowuje pory, skutecznie usuwa zanieczyszczenia i nadmiar sebum. Nie powoduje podrażnień, nie wysusza skóry. Pozostawia skórę czystą i świeżą. 
W skład żelu wchodzi: Woda Termalna Uriage, piroktonian olaminy, ekstrakt z wierzbownicy (Epilobium), glicyna.


Żel zamknięty jest w poręcznej, miękkiej tubie zamykanej na klapkę. Dozownik jest dość mały, przez co możemy kontrolować ilość używanego produktu. Tuba niestety nie jest przezroczysta, zatem nie widzimy ile produktu zostało. Zapach jest dość charakterystyczny dla linii Hyséac - krem pachnie tak samo. Jest to świeża woń, która rano działa orzeźwiająco - ale nie drażni naszego nosa;)  Konsystencję kosmetyku określiłabym jako rozrzedzony żel - jest na tyle zbity, że można go nadal nazywać żelem, ale nie jest to postać np. żelu do włosów. W praktyce komfort użytkowania wciąż zachowany! ;)


Żel podczas masażu wytwarza delikatną piankę. Bardzo dobrze oczyszcza, bez nadmiernego ściągnięcia skóry. Nigdy mnie nie podrażnił oraz nie spowodował dodatkowego wysypu (a wiadomo, jak to bywa z kapryśną cerą...) Nie zauważyłam by odblokował moje pancerne pory ;) jednak przypadł mi na tyle do gustu, że z przyjemnością zakupię go ponownie.
Jest bardzo wydajny - tuba o pojemności 150ml śmiało wystarczy na 2-3miesiące codziennego używania 2 razy dziennie.

+ wydajny
+ piękny zapach
+ świetne oczyszczanie z resztek makijażu
+ nie podrażnia
+ nie wysusza  
+ woda termalna Uriage na 2. miejscu w składzie
- nie dla wrażliwej cery - może okazać się zbyt mocny


A Wy na co stawiacie przy codziennym oczyszczaniu twarzy? :)
Czytaj Więcej
8 Komentarze
Obsługiwane przez usługę Blogger.