Delikatne złuszczanie - witaminowy peeling Delawell

Produkt: Peeling witaminowy
Producent: Delawell
Opis: Delikatny peeling witaminowy w żelu do rąk, stóp i ciała z zawieszonymi kapsułkami witaminy E. Usuwa martwą warstwę naskórka i nawilża skórę. Wygładza ją i uelastycznia. Ze względu na zawartość delikatnego eksfoliatora z łodygi bambusa, preparat może być użyty w przypadku cienkiej, wrażliwej i uszkodzonej skóry. Żelowa formuła peelingu pozwala na zastosowanie go u osób cierpiących na obrzęki stóp i dłoni. Ponad to podczas ścierania martwych, zrogowaciałych komórek, zawarty w peelingu wyciąg z oliwki europejskiej stymuluje krążenie i tym samym zmniejsza obrzęk. Po zaaplikowaniu preparatu na skórę zaleca się wykonanie delikatnego masażu, podczas którego zawarte w peelingu zawieszone kapsułki z witaminą E pękają i zaczynają działać na skórę. 

Najważniejsze składniki:
Eksfoliator z bambusa - drobinki z łodygi bambusa; złuszcza naskórek, działa antybakteryjnie i łagodząco. Wspomaga gojenie i reguluje aktywność gruczołów łojowych.
Witamina E (w kapsułkach) - "witamina młodości", zapobiega wolnym rodnikom i starzeniu skóry. Liść Oliwki Europejskiej - działa antyoksydacyjnie i antybakteryjnie. Rewitalizuje zniszczoną skórę. Stymuluje krążenie, zmniejsza obrzęki.
Glucam - głęboko nawilża, przywraca równowagę wodno - tłuszczową skóry

Skład: Aqua, Glycerin, Bambusa Arundinacea Stem Powder, Olea Europea (Olive) Leaf Extract, Methyl Gluceth-20, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Sodium Hydroxide, Sodium Phytate, Parfum, Butylphenyl Methylpropional, Alpha Isomethyl Ionone, Amyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, Citral, Citronellol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Hydroxycitronellal, Hydroxyisohexyl 3- Cyclohexene Carboxaldehyde, Isoeugenol, Limonene, Linalool, Lactose, Microcrystalline Cellulose, Tocopheryl Acetate, CI 77491, CI 19140, CI 42090.

Witaminowy peeling to jeden z członków rodziny Zielonej Serii Delawell. Pierwszy produkt, który posiadam pokazywałam Wam we wpisie o żelu nawilżającym. Propozycja, którą dzisiaj wzięłam na tapetę jest idealnym dopełnieniem właśnie tego żelu. 
Nie każdy jest fanem mocnych zdzieraków, prawda? Ja sama mam skórę normalną i ostre peelingi dobrze się sprawdzają. Witaminowy peeling Delawell okazał się miłą odskocznią od produktów peelingujących, które do tej pory znałam.
Żelowa konsystencja, która jest charakterystyczna dla całej serii, a w niej zawieszone delikatne drobinki witaminy E oraz małe drobiny z łodyg bambusa dają bardzo delikatny, ale jednocześnie przyjemny masaż ciała, stóp czy dłoni (przeznaczony jest do całego ciała). 
Używa mi się go bardzo miło, mimo dość rzadkiej i upierdliwej postaci - pod prysznicem kosmetyk dość łatwo ucieka nam przez palce, ale to kwestia wprawy. Po całym rytuale skóra jest przyjemnie odświeżona i zrelaksowana, a dzięki żelowej konsystencji peelingu nie ma mowy o ściągnięciu skóry. Oczywiście jeśli tego wymaga skóra to można nałożyć jakiś balsam potem, u mnie nie było to potrzebne.
Cena w sklepie internetowym to 35pln za 260ml.
Plusy: 
+ idealny peeling dla wrażliwej skóry 
+ przyjemnie odświeża 
+ dzięki żelowej konsystencji nawilża 
+ nareszcie peeling bez oblepiającej parafiny w składzie (!)

Minusy: 
- dość luźna konsystencja może utrudniać aplikację/masaż 
- mało inwazyjne peelingowanie (co jest plusem dla suchej skóry) 
- dość wysoka cena


Jakiego rodzaju peelingi wolicie? Stawiacie na mocne czy łagodniejsze ścieranie?
Czytaj Więcej
13 Komentarze

Projekt denko lato-jesień 2014!

Ciężko mi się zbiera zużyte opakowania bo zwyczajnie wrzucam je do kosza zamiast do siatki z "pustymi opakowaniami" ale z racji że uzbierała się odpowiednia ilość śmieci to czas na #projektdenko ;) 

Żele pod prysznic z Isany tanie i powszechnie lubiane - ten w wersji Violet Passion wspominam dobrze i na pewno do niego wrócę. Następnie znów żel, tym razem micelarny do demakijażu z Be Beauty, o którym pisałam w osobnym poście na pewno kiedyś znów pojawi się w łazience, ale na razie zużywam zapasy... W wypadku płynu micelarnego jestem na razie wierna temu z Biedronki - kupuję ciągle i powracać będę! Już jakiś czas temu dało mi się wykończyć mój pierwszy żel pod oczy  Flos-Lek - wspominam mile, żelowa formuła sprawdza się w ogóle dobrze na mojej skórze więc będę o nim pamiętać w przyszłości. Dwa lakiery które udało mi się zużyć prawie do końca - pierwszy z frmy NTN, który nawet doczekał się osobnego wpisu oraz beznumerkowa Celia (schnął bardzo szybko!)

Dwa dezodoranty które kupowałam naprzemiennie w ostatnim czasie - Garnier mineral oraz Fa mystic (uwielbiam ten zapach!) Oba sprawdzają się u mnie bardzo dobrze i co najważniejsze - nie zostawiają plam na bluzkach. Kolejny must have z Rossmanna - zmywacz w wersji zielonej. Po prostu nie ma lepszego zmywacza i tyle w temacie! Odżywka b/s z Avonu, która wystąpiła w bublach 2013 - zużyta jako poślizg do golenia nóg. W tej roli spisywała się bardzo dobrze :D

Zrobiłam też mały przesiew w moim pudle z lakierami. Do odstrzału poszły lakiery które albo nie schły na paznokciach, nie kryły (tak jak ten Bourjois z wysoką zakrętką) albo wyschły ze starości. Czeka mnie jeszcze kolejna selekcja na te, po które sięgam chętnie i te, które są dobre ale z jakiegoś powodu ich nie używam (na pewno wiecie o czym mówię..:D) 

Ostatnie zestawienie otwiera żel pod prysznic z Yves Rocher orzechy makadamia. Planuję ogólnie recenzję na ich temat, bo to naprawdę dobre żele (zresztą - jak rozpoczynać przygodę z YR to chyba właśnie od nich;) Kolejna butelka płynu micelarnego BeBeauty a tuż za nią odżywka nawilżająca Isana. Uwielbiam używać jej jako pierwsze "O" w O-M-O (pomaga domyć olej z włosów). By wzmocnić jej nawilżenie dokładam glicerynę, o czym pisałam w tym poście. Podkład Lirene City Matt, który miałam bardzo długi okres czasu i nie udało mi się go wykończyć do końca ze względu na innego ulubieńca. Pamiętam że byłam z niego zadowolona właśnie na początku malowania się :D Miałam go też na studniówce.. A na samym końcu kapsułki skrzypu polnego - po kuracji zauważyłam że włosy trochę mniej mi wypadały, jednak po odstawieniu problem znów wrócił.. By the way, może macie jakiś sprawdzony suplement na te niesfornie wypadające włosy? Chętnie coś wypróbuję! 
Piszcie czy używałyście któryś z produktów oraz jak się sprawdził:) 
Ściskam!




Czytaj Więcej
25 Komentarze

Makijaż paletką Garden of Eden i biżuteria od Born Pretty Store

Dawno nie było makijażu na blogu. Nie żebym się nie malowała na co dzień, tylko za każdym razem rano brakuje czasu.. Ale na pewno bardzo dobrze to znacie;) Makijaż dość prosty: utrzymany w zieleniach makijaż oka, koloryt twarzy wyrównany podkładem, lekkie konturowanie oraz prawie transparentne usta - czyli zestaw, który zawsze wykonuję rano.

face:
- podkład So Matte Perfect Stay Miss Sporty (chce ktoś recenzję?)
- puder sypki Mariza
- bronzer W7 honolulu 
- kamuflaż Catrice 020 light beige

eyes: 
- baza Hean Stay on [recenzja]
- cienie Sleek Garden of Eden
- eyeliner Wibo wersja wodoodporna 
- tusz do rzęs Clinique high impact mascara 
- brwi brązowy cień z trio "chocco" Pierre Rene

Biżuteria, którą możecie zobaczyć na zdjęciach pochodzi ze znanego wszystkim sklepu Born Pretty Store. Szczerze mówiąc, miałam mały problem kiedy przeglądałam ich kategorię Jewelry & Accessories - wybór jest aż tak duży:) wszystko mi się podobało! Jednak przywołałam się do porządku i postawiłam na kolczyki i naszyjnik, które wiem że będę nosić i co najważniejsze - będę się w nich dobrze czuć;)

Błyskotki wyglądają tak jak na ich stronie, więc w tej kwestii nie mam zastrzeżeń. Te azteckie kolczyki w szczególności mi przypadły do gustu i zebrałam już kilka komplementów na ich temat :)) Naszyjnik będzie fajnie się prezentował w jakiejś cięższej stylizacji np. z ramoneską.

Sklep przygotował dla Was 10% rabatu przy zamówieniu - wystarczy wpisać AUTT10. Warto przypomnieć też o darmowej wysyłce na cały świat :)


Znacie Born Pretty Store? Zamawiałyście coś od nich?
Jak podchodzicie do zamówień z zagranicy? :)
Czytaj Więcej
14 Komentarze

Zabezpieczamy końcówki włosów z serum arganowym Chantal!

Zabezpieczanie końcówek chyba każda włosomaniaczka ma we krwi. Szukamy, testujemy by w końcu trafić na ideał, który będzie cudotwórcą dla naszych kosmyków i dzięki któremu końcówki przestaną się rozdwajać. Dziś chciałabym przekazać Wam kilka słów na temat tego całkiem ciekawego kosmetyku..  

Jedwabiste serum do pielęgnacji wszystkich rodzajów włosów, a w szczególności włosów zniszczonych, matowych i szorstkich. Olejek arganowy obecny w produkcie ma silne działania odżywcze i rewitalizujące. Tworzy film ochronny wokół włosa, dzięki czemu włosy są wygładzone i łatwo się rozczesują. Przeciwdziała elektryzowaniu się włosów oraz rozdwajaniu końcówek. 

Skład: Cyclopentasilioxane, Dimethiconol, Dimethicone, Argania Spinosa Kernel Oil, Phenyl Trimethicone, Isopropyl Palmitate, Parfum, Coumarin, Hexyl Cinnamal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, CI 47000, CI 26100.

Mała analiza składu:
Cyclopentasiloxane (silikon lotny, emolient)
Dimethiconol (silikon usuwalny łagodnym szamponem)
Dimethicone (silikon usuwalny łagodnym szamponem)
argania spinosa kernel oil (olejek arganowy)
Phenyl Trimethicone (silikon usuwalny łagodnym szamponem)
Isopropyl Palmitate (suchy emolient, tworzy ochronny film na włosach)  

Serum Chantal zamknięte jest w plastikowej, przezroczystej butelce. Mamy kontrolę nad zużywającym się kosmetykiem, który notabene jest piekielnie wydajny - dzięki pompce, dozującej idealną ilość by zabezpieczyć końce. Używam go już od 5 miesięcy i zużyłam dopiero 1/5 pojemności! Kolor iście słoneczny - w końcu arganowy kosmetyk nie mógłby przybrać innej barwy. Kwestia zapachu nie jest bardzo znacząca - woń w opakowaniu jest typowo "olejowa" - po nałożeniu serum na włosy unosi się przyjemny, słodki ale nienachalny zapach. A jak z działaniem? Odpowiedź powinna nasunąć się już przy rzuceniu okiem na skład tego serum. Wysoko olejek arganowy, przed nim łatwe do usunięcia silikony. 

Na swoje włosy nakładam max 1,5 pompki - większa ilość może lekko obciążyć włosy. Olejek jest dość gęsty i treściwy. Włosy bardzo dobrze na niego reagują - są zdyscyplinowane i wyczuwalnie gładsze. Łatwiej się rozczesują, co jest ważne przy dłuższych kosmykach. 

W moim odczuciu to serum bije na głowę inne specyfiki do zabezpieczania końcówek :) Dostaniemy je w sklepie internetowym Chantal za niecałe 20 złotych/100ml. 

Czy Wasz pielęgnacja włosów zawiera zabezpieczanie końcówek? Jeśli tak, to po jaki kosmetyk najczęściej sięgacie? :)
Czytaj Więcej
9 Komentarze
Obsługiwane przez usługę Blogger.